Końcówka września. Jesień coraz bardziej zaawansowana. Weekend w Tallinnie to był zdecydowanie za mało, aby obejrzeć wszystko. Okazji pewno będzie jeszcze wiele, ale to pierwsze wrażenia zawsze są najważniejsze. O Tallinnie wiele już pisali inni, więc nie będę powielał treści z przewodników. Zapraszam do obejrzenia kilku pocztówek z Tallinna.
|
Vana Linn, czyli Stare Miasto |
|
Cerkiew Aleksandra Newskiego |
Tallinn oryginalnie jest pisane przez dwa "nn" na końcu. Polska wersja z jedną literą jest kalką z języka rosyjskiego. W czasach sowieckich celowo dokonano takiej kosmetyki. Obecnie używanie nazwy "Tallin" w Estonii uchodzi za przejaw rusofilstwa, który różnie tutaj może być przyjęty. Bardziej uparci Polacy mogą stosować staropolską nazwę "Rewel", która natomiast jest kalką z języka niemieckiego. Tak więc, utrzymuję tutaj na blogu nazwę oryginalną, która po estońsku znaczy "miasto duńskie". Jest w tym sporo prawdy, bo Tallinn założyli Duńczycy w XIII wieku.
|
Raekoda - Ratusz |
|
Czasami niektóre widoki warto oglądać tylko na czarno-biało |
Stolicę Estonii zamieszkuje wg najnowszych danych zaledwie 55% Estończyków, pozostali to rosyjskojęzyczni obywatele kraju (Rosjanie, Ukraińcy, Białorusini). Język rosyjski jest słyszalny, chociaż oficjalnie panuje tylko estoński. Zresztą podobnie ma się sytuacja w pozostałych stolicach bałtyckich: Rydze i Wilnie. Co można myśleć w takiej sytuacji? Zależy od człowieka. Jednych może bulwersować zbyt widoczna obecność niektórych mniejszości narodowych, a drudzy mogą być zachwyceni poczuciem bycia na "wschodzie" dzięki możliwości porozmawiania po rosyjsku lub obejrzenia postsowieckich, gigantycznych blokowisk bez udawania się do Rosji.
|
Manhattan! |
Piękna temu miastu odmówić nie można. Zabytkowe stare miasto, nowoczesne centrum, bliskość morza, wiele możliwości spędzenia wolnego czasu. Wiem, że przede mną jeszcze wizyta w dawnym, nieczynnym już, więzieniu. Ale wszystko w swoim czasie. Estonia uczy cierpliwości i umiejętności czekania. Tutaj wiele rzeczy, nawet w stolicy, dzieje się po prostu wolniej. Slow life albo slow travel w najczystszej postaci. Tak myślę.
|
Niedzielny poranek w Läsnamäe - rosyjska dzielnica w Tallinnie |
|
źródło: Wikimedia Commons |
Tallinn to jest jedno z moich ulubionych miast, ale nie do końca mogę się zgodzić z klimatem wschodu. Ja go nie czułem i nie widziałem, chociaż dogadanie się po rosyjsku nie stanowi najmniejszego problemu w tym mieście. :)
OdpowiedzUsuńWszystko zalezy, którą stronę miasta oglądasz. Oczywiście, że w centrum czujesz klimat średniowiecza, dawnych czasów, historię. Na blokowiskach pachnie socjalizmem ;)
UsuńCzyli nie tylko mnie tallińskie city skojarzyło się z Nowym Jorkiem :)
OdpowiedzUsuńJest już nas dwóch, szukajmy więcej ;)
UsuńTalinn uchodzi za najpiękniejsza stolicę nadbaltycka. Prawdę mówiąc Wilno mnie aż tak nie pociąga ale czytając przewodniki i blogi oraz oglądając zdjęcia najbardziej ładny wydaje mi się Talinn. Poza tym Estonia to już naprawdę daleko. Zwłaszcza z Wrocławia.
OdpowiedzUsuń