Berliński szał świąteczny.
Smutny Mikołaj z klocków Lego:-) |
Coraz bliżej święta, coraz bliżej święta. Galerie handlowe pstrokato udekorowane niemal w każdym polskim mieście. Na ich widok przypomina mi się zeszłoroczna wyprawa do Berlina w okresie bożonarodzeniowo-noworocznym. Klimat cieplejszy niż u nas przynosił przyjemną ochłodę. Mocne słońce na horyzoncie sprzyjało wielogodzinnym spacerom, podczas których dało się odczuć ten specyficzny zapach miasta - niemieckiej kiełbasy, grzanego wina, cynamonu i spalin samochodowych. Zainspirowani tym wszystkim ruszyliśmy poznawać to wszystko z bliska.
Wszędzie na ulicach choinki! |
Lokale gastronomiczne w tym okresie pękają od zgłodniałej turystycznej masy. Berliński wurst z frytkami, ostrą papryką i popijany mocną kawą przynosi znakomitą ulgę, kiedy na zewnątrz wieje zimny wiatr. Najsmaczniej można zjeść w najprostszych barach, gdzie znajduje się kilka stolików i miła pani, która łamanym angielskim odpowiada na mój łamany niemiecki.
Centra handlowe najlepiej się zwiedza wieczorem. Tak, zwiedza. Podziwia się ferię barw, migoczące światełka, wyobwieszane choinki wszystkim co aktualne. A potem idzie się na sztuczną górkę ze śniegu na Potsdamer Platz i można poczuć się jak dziecko.
Berlin przeżywa święta kolorowo, barwnie, smacznie i hucznie. Ludzie widocznie to lubią. Konsumpcjonizm rośnie. Każdy sobie poprawia humor sprawiając innym piękne prezenty pod choinkę. Ci wierzący w głębszy sens tych dni odwiedzą jedną z protestanckich świątyń i przez chwilę usiądą w zadumie, lub odśpiewają patetycznie "Stille Nacht". A po wszystkim zaczynają znowu odliczać czas do kolejnego roku.
WOW! Pięknie to wygląda!
OdpowiedzUsuńdzięki, uczę się fachu i wychodzi, jak wychodzi. Ale skoro się podoba, to znaczy, że najgorzej nie jest :-)
OdpowiedzUsuń