|
Piąteczek w górach! |
Po dziesięciu dniach przebywania w Tiranie myślałem, że odfrunę. Musiałem gdzieś wyjechać poza miasto. Kilka rad znajomych, jak dostać się na Mali i Dajtit (w dosłownym tłumaczeniu: Góra Dajtowska) i mogłem ruszać do parku narodowego pod miastem.
Emocje towarzyszyły od samego początku, gdy trzeba było wsiąść do autobusu miejskiego, który zawoził w okolice kolejki gondolowej wywożącej w okolice szczytu. W tirańskim "mpk" bilety kupuje się u konduktora, czyli mężczyzny, który każdemu pasażerowi upomni się o kupno biletu (cena 30 lek, czyli 90 groszy). Dla utrudnienia autobusy miejskie nie mają rozkładów jazdy, linie nie mają numerów, tylko kolory, a ilość i miejsca przystanków też nie są oczywiste. Autobus zatrzymać się może praktycznie wszędzie na trasie. Aby dojechać na miejsce należy wsiąść w centrum (Qender) w niebieski autobus jadący do Porcelani. Wysiąść na ostatnim przystanku, a stamtąd 15-minutowy spacer za znakami i napisami "teleferik", czyli kolejka górska.
Wsiadłem do kolejki DajtiEkspress. Mały wagonik gondolowy był tylko wyłącznie dla mnie. W pochmurny piątek byłem chyba jedynym klientem. Nie spotkałem poza pracownikami stacji nikogo innego podróżującego. Kolejka wywiozła mnie na sporą wysokość ponad Tiraną na teren całego kompleksu turystycznego. Hotel, bar, restauracja, plac zabaw. Wszystko stało puste. Zero ludzi. Od razu wystartowałem na górę. Szlak był słabo oznakowany. Czerwone kropki na drzewach malowane sprayem wyprowadziły mnie na dwa najwyższe szczyty w tej części parku narodowego Dajtit. W górach jeszcze była wiosna. Przyjemne kilkanaście stopni i zaczątki liści na drzewach. Kwiaty nieśmiało zaczynały kwitnąć. Pod samymi szczytami pozostawały ostatnie płaty zleżałego śniegu. Dotarłem! Po godzinnej wędrówce ostrą ścieżką zdobyłem zarówno Mali i Dajtit (1613 m n.p.m.) jak i pobliski Mali i Tujanit (1531 m n.p.m.). Widoki zwalały z nóg. Za pierwszym razem wiedziałem, że muszę jeszcze za mojego tam jeszcze wrócić. I udało się. Przy lepszej pogodzie na dodatek.
|
Okolice kolejki DajtiEkspres w parku narodowym po głównym masywem. |
|
W tle zdobyty szczyt! |
W parku narodowym Dajtit można spędzić długi czas. Restauracja przy kolejce oferuje pyszne jedzenie z widokiem na Tiranę, niziny, a nawet Morze Adriatyckie! Chociaż poza obrębem kolejki infrastruktura turystyczna wyraźne kuleje nie można się zrażać. Dla fanatyków albańskich bunkrów kilka ich sztuk nietrudno można odnaleźć. W zimie na tej wysokości regularnie występuje pokrywa śniegowa. Natomiast w upalne dni chłodne powietrze daje ulgę zmęczonym organizmom. Pobyt w Tiranie bez wyjścia w góry to pobyt niepełny. Albańska metropolia wprost prosi się by spojrzeń na nią z gór!
|
Spojrzenie z Mali i Dajtit na stację kolejki w dole:-) |
|
Tirana. Z takim widokiem jeść obiad! Ekstaza! |
|
A tutaj to, co się kryje po drugiej stronie. Góry, zieleń, ośnieżone szczyty. |
My na samo Dajti nie wchodziliśmy w sierpniu zeszłego roku, gdyż parę minut po tym, jak rozpoczęliśmy treking, nad sam szczyt przyszła wielka chmura. Nie padało, ani nic w tym guście, ale widoczność spadła i to znacząco. Jeśli chodzi o samo DajtiExpress, to ciekawym kontrastem jest to, jak przebywa się na terenie górnej stacji, która latem jest ukwiecona i zadbana, a tym jak wyjdzie się poza ten obszar i ląduje się wśród śmieci, końskich kup i dziwnych straganów (w każdym razie tak to wyglądało w sezonie). Niemniej jednak widoki zarówno z kolejki, jak i z samej góry są naprawdę przyjemne.
OdpowiedzUsuńPoza sezonem jest tak samo, tylko bez straganów. Średnia estetyka tego miejsca. Lepiej iść w las i góry, i tego nie oglądać;-)
UsuńO. Takie relacje to ja czytam z przyjemnością. Góry, wędrówka, lokalne zwyczaje... brakuje mi jedynie informacji o tym ile dni tam byłeś i w którym miesiącu. Osoby, które będą się tam wybierać na trekking i znajdą Twoją relację, będą Ci wdzięczne za te informacje ;)
OdpowiedzUsuńKwiecień. A na górę to kwestia jednego dnia:-)
UsuńW relacji raczej chodziło o impresje, trochę zdjęć.
Praktyczne info będzie w stosownym wpisie:-)
Ależ ciekawie było trafić na relacje z wyjścia do miejsca, na które ja nie znalazłem niestety czasu. Obiecuję sobie wrócić do Albanii i przy pobycie w Tiranie wejść nie tylko na "piramidę" ;), ale zdobyć też ten szczyt, który opisujesz, bo widok na miasto jest faktycznie fajny. Fajniejszy niż samo miasto widziane od środka ;) :D
OdpowiedzUsuńNie wyobrażam sobie, że mógłbym tam spędzić cały tydzień... co to to nie :D Ale Bloku na wieczór jest ciekawe, w kategoriach poznawczych :)
Sorry, ja tam siedziałem miesiąc:-P
UsuńI nadal uważam, że za mało:-D
Z tymi autobusami to faktycznie niezła jazda :)
OdpowiedzUsuńwww.nieustanne-wedrowanie.pl
Aż teraz nie umiem się zachować w zwykłym tramwaju i czekam na "konduktora" :D
Usuń