W dzisiejszym świecie mediów społecznościowych, Couchsurfingu, autostopu i wiecznego oszczędzania na wszystkim, narodził się nowy sposób na podróż. Nie taki w sumie nowy, ale każdy odważny może teraz spróbować pojechać wszędzie "budżetowo", czyli najtaniej jak się da. W taki właśnie sposób poleciałem do Norwegii ...z Łotwy na 4 dni. Wydaje się to na pierwszą myśl bezsensowne: "co tak krótko?" czy "opłaca się wam w ogóle?". Jak się okazało, krótkie, szalone podróże, nawet do Norwegii też potrafią cieszyć!
Co? Gdzie? Jak? Co się działo?
Lot mieliśmy z Rygi do Bergen. Ryga, ponieważ tam jest największe lotnisko w państwach bałtyckich z szerokim wyborem destynacji w dobrych cenach (a ja nadal jestem w Estonii na wolontariacie, więc to była jedyna sensowna opcja). Nam się udało upolować ostatnie bilety lotnicze w niesezonowych cenach. Warunek był jeden - jesteśmy na miejscu tylko 4 dni. Plan był ogólny - zwiedzamy miasto i próbujemy atakować wyjście na Język Trolla, który znajduje się około 150 kilometrów od Bergen. Noclegi ogarnęliśmy poprzez serwis Couchsurfing. Intuicja dobrze podpowiedziała, że najlepiej zagadać do Polaków tam mieszkających! W ten sposób trafiliśmy na niezwykle gościnnego hosta, który bardzo nam pomógł przy organizacji wyjścia na Język Trolla. Nie jestem ekspertem od norweskich dróg, publicznego transportu i innych praktycznych porad. Wraz z koleżanką po prostu wyjechaliśmy podmiejskim pociągiem zaraz za granice miasta i łapaliśmy autostop. Pomimo deszczu i kilku godzin czekania na okazję, znaleźliśmy wspaniałych Słowaków, którzy dowieźli nas na samą górę, pod sam początek szlaku na Język Trolla.
|
początek szlaku |
|
pierwszy widoczek na trasie |
|
podczas przerwy ze Słowakami na trasie |
|
troje Słowaków, Rosjanka i Polak - bracia Słowianie |
Szlak faktycznie na początku wiedzie ostro pod górę, ale bez obaw. Każdy, kto chociaż raz w życiu wyszedł na Giewont to nie da radę i tutaj na podejściu z kamienistymi schodami. Do Języka wiedzie szlak 11 kilometrów. My zabraliśmy ze sobą namiot, dmuchany materac, śpiwory, kilogramy słodyczy i chleb ze serem na śniadanie. Spaliśmy na samej górze.
|
trasa po 3 kilometrze |
|
trasa po 5km |
|
no już prawie! |
Krajobrazy okazały się wręcz kosmiczne. Zastanawiałem się, czy to jeszcze Europa, czy już Antarktyda lub inne planeta. Deszczem nie straszyło na szczęście, a sam widok z Języka Trolla powalał na kolana (dosłownie!). Udało się! Radość niemała! Jedna z najpopularniejszych skał w Norwegii zdobyta.
|
tak, oto proszę Państwa Język Trolla! |
|
w pełnej okazałości |
|
kolacja wyostrzona, widok rozmazany |
|
kolacja zamazana, widok wyostrzony :) |
|
"mamo, tam byłem!" |
Powrót do Bergen okazał się również bezproblemowy. Na kilka samochodów wróciliśmy autostopem dnia kolejnego do miasta. Spotkaliśmy ciepłego i pogodnego Norwega (też geolog!), który zafundował nam nawet wycieczkę promem. To się nazywa szczęście do ludzi!
Bergen - miasto zapachów
Może to przez porę roku. Może przez to morze, które tak zwilgaca powietrze, ale mój nos odczuł całą ferię zapachów w tym mieście. Kwiaty, drzewa, morze, świeże ryby. W sumie na tym już bym mógł zakończyć zwiedzanie tego miasta, ale całego zachwytu dopełnił spacer po przytulnych uliczkach jednej z dzielnic miasta. Drewniane domy, brukowane ulice, wszystko na stromym zboczu Fløyen - jednej z kilku gór otaczających miasto.
|
Bryggen |
|
aż przyjemnie zgubić się w tym labiryncie :) |
|
od tych kwiatów tak pachnąco! |
Władca Pierścieni
Ostatniego dnia nasz host zaprosił nas na kilkugodzinną wędrówkę wzgórzach otaczających Bergen. Tamtego dnia chmury wisiały nisko i już po osiągnięciu pułapu 250-300 m n.p.m. stanęliśmy pośrodku chmury. Dla fanów spektakularnych widoków nic ciekawego, ale w kilkugodzinnym spacerze pośród chmur można znaleźć pewien klimat rodem z Władcy Pierścieni. Gęste lasy, intensywna wegetacja, mgła gęsta jak mleko, a do tego liczne mokradła, jeziorka, bagna i także wodospady, strome zbocza gór, pozostałości po dawnych wsiach pasterskich. Coś magicznego!
|
gdzieś, nie wiadomo gdzie, co przede mną, co za mną |
|
największy widok tamtego dnia |
|
tama nad jeziorem |
W tytule coś wspominam o tej miłości do gór. No właśnie! W Norwegii mi się ona absolutnie odnowiła. Kilkanaście miesięcy spędzonych w płaskiej jak stół Estonii sprawiło, że zapomniałem jaka to frajda wspinać się na szczyt, wędrować raz to w górę, raz w dół. Krótki pobyt w Norwegii przypomniał mi wiele krótszych i dłuższych wypraw w rodzime Beskidy i troszkę dalsze Tatry. To była moja druga wizyta w Norwegii. Pierwsza była 10 lat temu. Kolejna pewno będzie za kolejne 10 lat. Jednak w polskie góry będę wracał na pewno zdecydowanie częściej!
Jeśli spodobał Ci się wpis, masz jakieś pytania, chcesz wiedzieć więcej? Pisz wszystko w komentarzu poniżej lub uderzaj śmiało na Facebooka lub Instagrama. Ostrzegam, że wiele o Norwegii z praktycznej strony nie wiem, ale wrażeniami mogę podzielić się z ochoczą chęcią.
Pięknie, pięknie :)
OdpowiedzUsuńSuper, że się udało!
A co do zapachów to rozumiem doskonale, bo jak tak poznaję wszystkie miasta ;)
pha! To jak wylądowaliśmy z powrotem w Rydze to tylko smród i spaliny :P
UsuńAle ryski smród! :)
UsuńUwielbiam Norwegię i mam słabość do Bergen. Koniecznie musze tam wrócić, dla tych krajobrazów!
OdpowiedzUsuńOczywiście. Na pewno znajdzie się ten moment, że wrócisz do Norwegii. :) Co robiłaś w Bergen?
Usuńnic mi się nie marzy bardziej, jak właśnie zwierzenie Norwegii :) muszę w końcu wziąć ię za realizację! piękne zdjęcia, piękne widoki :)
OdpowiedzUsuńDziękuję pięknie! :)
UsuńBardzo fajnie opisane i pięknie obfotografowane. Pewnie że warto wybrać się i w czterodniową podróż, wszak to nie od długości podróży musi zależeć jej urok. Zachęciłeś mnie ogromnie do zwiedzenia Norwegii (choć i tak już byłam wystarczająco zachęcona).
OdpowiedzUsuńPS. Jaka temparatura była w nocy podczas spania pod namiotem? Mieliście jakieś super ciepłe puchowe śpiwory?
Cieszę się niezmiernie!
UsuńW nocy trafiły się na tej wysokości całkiem przyjemne temperatury. Za dnia +7, a w nocy około +3-4 stopni. Dało się spać w zwykłym śpiworze. Znajoma miała puchowy, a ja zwyczajny, stary śpiwór i grubsze skarpety ;)
A na jęzorze trola siedzieliście?
OdpowiedzUsuńOczywiście. Choć daleko nie zachodziłem, bo mam lęk wysokości i jakoś niepewnie się tam czułem:-) zdjęcia ma towarzyszka podróży, ale ja nie ustawiałem się tam w żadne zmyślne pozycje jak inni turyści.
UsuńNo, oczarowany jestem. (-:, Planujemy wypad pod namiot do Norwegii pod koniec października lub na początku listopada. Czy to miejsce byłoby OK o tej porze i na taki kilkudniowy treking?
UsuńPrzełom października i listopada może okazać się bardzo mokry w tamtych stronach. Trzeba więcej wodoodpornego sprzętu. Jeśli takowy macie to bez problemu. A jak nie, to jednak proponowałbym zostać na "nizinach" ;)
UsuńPięknie i ta mgła! Magicznie! Norwegia wciąż przede mną, ale dobrze czytać, że można po tym kraju - mimo wszystko! - podróżować niskobudżetowo!
OdpowiedzUsuńMgła dodawała właśnie takiego bajkowego klimatu, że jest moc :)
UsuńNie trzeba wydawać dużo aby móc podziwiać piękne krajobrazy :) Ty jesteś tego przykładem.
OdpowiedzUsuńDziękuję pięknie, za takie miłe słowa:)
UsuńPiękne rejony, to moje marzenie na przyszły rok :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Polecam bardzo!
Usuń