|
... |
Udokumentować jak najwięcej zachodów słońca podczas astronomicznej wiosny 2021. Pomysł na ten projekt wleciał mi do głowy spontanicznie pod koniec marca, kiedy już wiosna trwała dobre kilka dni. Kolejna fala wiadomo-czego nie pozwalała cieszyć się wracającą do życia przyrodą, ewentualne podróże, planowane pilotaże wycieczek, wszystko kolejny raz przesunęło się w czasie, a ja już myślałem, że całkowicie poległem na każdej swojej wędrówkowo-zawodowej płaszczyźnie, która miała być tą z marzeń wyjętą. I wtedy pojawiła się ta myśl -
sfotografuj najwięcej zachodów słońca przez kolejne trzy miesiące, zastosuj
filozofię "mikropodróży" i
zobacz znowu małe rzeczy. Faktycznie, zobaczyłem.
Co daje taka permanentna obserwacja zachodów słońca? Znakomitą wiedzę na temat dokładnych godzin, kiedy słońce chowa się za horyzontem. Ponadto odkrywa się, że w górach słońce ucieka z pola widzenia dużo wcześniej, a w mieście na osiedlu czy ulicy, również nie jest to zachód słońca nad horyzontem, a nad sąsiednim budynkiem. Jednym słowem, to nie jest takie łatwe i oczywiste łapać codziennie zachód słońca - musiałbym wyłączyć się z życia i codziennie jeździć w niezabudowany teren, szukać otwartych polan i łapać zjawisko takim, jakie znamy z "wielkich podróżniczych żurnali".
W trakcie kolejnych podejść do łapania zachodów, musiałem nieco "rozmiękczyć" zasady swojego projektu. Zatem na fotografiach zobaczycie różne aspekty ostatnich minut każdego dnia. Starałem się dokumentować krajobrazy albo w czasie faktycznego zachodu słońca, albo w ciągu maksymalnie 60 minut go poprzedzających (w trakcie tzw. złotej godziny). W pojedyncze dni fotografowałem także już po zachodzie, ale kiedy jeszcze czerwona łuna rozświetlała horyzont.
Nie wszystkie zachody są piękne. Tak naprawdę większość jest wg mnie niezbyt urodziwa, ale właśnie w tym tkwi naturalność tego projektu. Pokazuję budynki, osiedla, dachy, pokazuję chmury, całkowitą szarówę, jak i też gołe niebo, które również jest na swój sposób nudne (tylko na fotografii, bo nie na żywo).
A co z tym wschodem? O nim poczytacie na samym końcu relacji.
|
Kraków, Mydlniki, 30 marca |
|
Kraków, niedaleko Rząski, 31 marca |
|
Nowy Sącz, stacja PKP, 5 kwietnia |
|
Kraków, węzeł Modlnica, 6 kwietnia |
|
Grodzisko, powiat strzyżowski, 9 kwietnia |
|
Lesko, Góry Sanocko-Turczańskie, 10 kwietnia |
|
Modlniczka k. Krakowa, 12 kwietnia |
|
budowa obwodnicy północnej Krakowa, 19 kwietnia |
|
Kraków, Kopiec Piłsudskiego, 20 kwietnia |
|
Kraków, Nowa Huta, 21 kwietnia |
|
Kraków, stare Bronowice, 22 kwietnia |
|
Kraków, Stare Miasto, 23 kwietnia |
|
Kraków, os. Podwawelskie, 25 kwietnia |
|
Kraków, Bronowice, 26 kwietnia |
|
Kraków, Skałki Twardowskiego, 27 kwietnia |
|
Kraków, Bronowice, 30 kwietnia |
|
Nowy Sącz, blokowisko, 3 maja |
|
Kraków, Młynówka Królewska, 6 maja |
|
Kraków, Rudawa, 7 maja |
|
Kraków, Kopiec Piłsudskiego, 8 maja |
|
Krzeszowice, powiat krakowski, 10 maja |
|
Głodówka, Tatry, 12 maja |
|
Suwałki, uroczysko Szykana, 15 maja |
|
Warszawa, dworzec W-wa Wschodnia, 16 maja |
|
Kraków, okolice Rząski, 20 maja |
|
Kraków, Bronowice, 25 maja |
|
Kraków, Nowa Huta, 31 maja |
|
Nowy Sącz, blokowisko, 2 czerwca |
|
Gorlice, Ruska Bursa, 4 czerwca |
|
Kraków, stare Bronowice, 6 czerwca |
|
Kraków, pasmo Sikornika, 9 maja |
|
Krzeszowice, powiat krakowski, 10 czerwca |
|
Kraków, wały nad Wisłą, 17 czerwca |
|
Gorlice, ulica Sienkiewicza, 18 czerwca |
|
Gorlice, Beskid Niski w tle, 19 czerwca |
|
Kraków, Bronowice, 22 czerwca |
Jak widać, pogoda różne figle płatała. Na kwiecień i maj każdy narzekał, że zimne, mokre (ale przyroda za to mogła wziąć oddech). Ja w tym wszystkim jeszcze bardziej wypatrywałem każdej poprawy warunków atmosferycznych. Chciałem spróbować w końcu czegoś nowego. Kiedy prognozy wskazywały na całkowicie bezchmurny poranek 26 maja, to stwierdziłem, że zrobię to ! Budzik nastawiony na 3:00, wschód miał być o 4:41. Trzeba było jeszcze dojechać na rowerze na Kopiec Krakusa.
To była najlepsza synchronizacja na niebie. Na zachodzie księżyc w pełni chował się za horyzont, kiedy dokładnie w tym samym momencie słońce wstawało nad kominami elektrociepłowni na Łęgu. Rześkie, obmyte deszczem poprzedniego dnia powietrze było przejrzyste do granic możliwości. Jedyne ograniczenia miał tylko aparat w telefonie.
|
... |
|
... |
|
... |
|
... |
|
... |
|
... |
|
... |
Po trzech miesiącach człowiek już się przyzwyczaja i staje się to jego codziennym nawykiem, by przy każdej wieczornej okazji fotografować słońce, albo planować mikropodróże tak, aby schodziły się z godziną zachodu.
Przed nami całe lato - upalne, z długimi wieczorami, czasami niestety dość "monsunowe", ale przede wszystkim pełne ciepłych barw na zachodzie, których teraz będę dopatrywał się częściej niż to było dawniej.
Śliczne zdjęcia, interesujący projekt, doskonały opis. Dziękuję
OdpowiedzUsuńDziękuję za ciepły komentarz! :)
UsuńZdecydowanie za mało ujęć z Sądecczyzny! :-)
OdpowiedzUsuńZgadzam się. Zdecydowanie zbyt statyczna była tegoroczna wiosna. Oby lato było odwróceniem proporcji (-:
UsuńFajny projekt, miło się ogląda
OdpowiedzUsuńDzięki wielkie :)
UsuńNo proszę, nawet z tego (moim zdaniem) nieklimatycznego Krakowa da się coś wycisnąć ;D mieszkam po drugiej stronie miasta, też bym miala co fotografować, ale to by trzeba było wstać na wschód... No nic, wyszorować cholewki buta i jazda w któryś dzień na tripa po Zakrzówku, tam jest ładnie chyba przez cały dzień :D
OdpowiedzUsuń