Paljassaare - "goła wyspa", która nią nie jest

Przedziwne krowy urzekały każdego gapia, który je mijał

Cały wpis mógłbym skwitować frazą, że jest tu przepięknie. Zrobiłbym to, ale szkoda nie rozwinąć w chociaż kilku akapitach paru ciekawostek o miejscu w Tallinnie, które jest jednym z najbardziej od jego centrum oddalone. Paljassaare, które znaczy dosłownie tyle, co "goła wyspa", jest tak naprawdę półwyspem. Skąd zatem taka nazwa? Jak to nad Bałtykiem bywa, linia brzegowa nieustannie się zmienia - w jednym miejscu wybrzeże jest podmywane przez fale morskie, a w drugim zaś nadmiar materiału jest akumulowany. Tutaj jednak było inaczej. 

Przed kilkuset laty Paljassaare było dwoma wyspami. Nazwy obydwu z nich, Suur-Paljassaar i Väike-Paljassaar, do dzisiaj opisują konkretne obszary półwyspu. Przesmyk pomiędzy wyspami został zasypany w latach 1912-1917, a za materiał posłużył piasek wydobyty podczas pogłębiania pobliskiego portu im. Piotra Wielkiego. Od ponad 100 lat wyspy stały się częścią półwyspu, a port na Paljassaare jest głównymi wyróżnikiem tego terenu.

W oddali centrum Tallinna po drugiej stronie zatoki
Stara betonowa promenada wiodąca prosto w morze

Spacer po Paljassaare

Było słoneczne popołudnie, sierpniowy dzień, temperatura całkiem rześka, bo nie przekraczała +15. Wróciłem tego dnia z wycieczki do Aegviidu, gdzie powędrowałem po bagnie z T. Taka ładna aura, że żal było już wracać do mieszkania. Wsiadłem w autobus nr 59 i pojechałem na sam koniec. Przystanek końcowy: Pikakari. Kolejne krajobrazy pojawiały mi się przed oczami same. 

Fragment szlaku wiedzie po drewnianych kładkach. Grunt na wyspie w wielu miejscach jest podmokły

Jak to w Estonii nierzadko się zdarza, każde bardziej zielone, przyrodnicze miejsce jest znakomicie oznaczone dla włóczykijów. W najgorszym wypadku zastanie nas jakaś mizerna tablica informacyjna z mapą i pojedynczy znak kierujący, w którą stronę iść, aby zobaczyć najlepsze. Do Paljassaare ściągają przyjezdni latem głównie ze względu na tutejszą plażę oraz tereny spacerowe. Większość półwyspu jest pod ścisłą ochroną - wstęp na te tereny jest zabroniony. Idąc natomiast wyznaczoną ścieżką, unikniemy niepotrzebnego łamania prawa, ale za to zobaczymy nietęgie widoki.

Z tymi widokami to nie żartuję. Od stycznia 2021 roku część północnego brzegu Paljassaare zostało wyznaczona, jako... plaża nudystów. Dopiero trzecia w Estonii - pozostałe znajdują się w Pärnu i Narva-Jõessu. Mowa o oficjalnych plażach, zatwierdzonych przez lokalne władze. Część ścieżek po półwyspie prowadzi właśnie w sąsiedztwie rzeczonej plaży. Czy "coś" zauważyłem? Nic. Pogoda była kompletnie nieprzychylna do zdejmowania jakichkolwiek warstw ubrań - wręcz odwrotnie, miałem wówczas na sobie ich aż trzy.

No i żadnych nagusów. Nic a nic!
Za to ruiny starych sowieckich budynków
Oraz stadko krów na łące
Zupełne nic - trochę drzew, droga, pastwisko

Cała okolica podczas spaceru okaże się dla nas niezwykle bezludna. W końcu na całym półwyspie mieszka mniej niż 600 osób! Po drodze napotkamy ruiny zabudowań z czasów ZSRR. Niektóre z nich zostały zagospodarowane jako wieże widokowe

Autor tego bloga ze szczytu jednej z takich wież
Ścieżka wiodąca do ławeczki z widokiem tylko dla zakochanych
Cienie na ścieżce grają chyba w szachy
Jeszcze raz krówki - tutaj w drodze powrotnej
Pejzaż z kolejnej wieży na mokradła, które dawniej były przesmykiem morskim pomiędzy wyspami

Wiał silny wiatr, na ścieżce nie było praktycznie ani żywej duszy poza parą młodych Estończyków. Na pastwisku pasły się "włochate" krowy, tworząc pejzaż rodem ze Szkocji. Mając jeszcze sporo czasu do powrotnego autobusu numer 59, nie spieszyłem się - rozglądałem się dookoła, nasycałem oczy intensywnymi barwami otoczenia, które podkręcało popołudniowe słońce. Tak jak napisałem na samym początku, było tutaj po prostu przepięknie.

Cały spacer zamknąłem w niespełna czterech kilometrach przebytych mocno w trybie slow. Co prawda pozostała mi jeszcze zachodnia część półwyspu, gdzie poza lasami, kamienistymi plażami są też pozostałości starych osad rybackich. Ale po co wszystko poznawać na raz? Na kolejną wizytę pozostanie - jak pyszny obiad, który dzieli się na dwa, żeby dłużej móc rozkoszować się jego smakiem.



Komentarze

  1. Przepiękne zdjęcia tych szkockich krów. Pozdrawiamy!

    OdpowiedzUsuń
  2. oj nie powiem, nie powiem... Poszwendało by się tam. A Aneczka pewne by zachwycona była. Czyli dopisać do listy wypada

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo piękna okolica i blisko miasta położona, więc łatwo się dostać. Polecam serdecznie zahaczyć przy okazji wizyty w Tallinnie :)

      Usuń

Prześlij komentarz