Wyżyna Miechowska w zapachach kwiatów. Jak wygląda "małopolski step"?

Jak z tapety Windowsa

Słyszałeś/aś kiedykolwiek o Wyżynie Miechowskiej? Jeśli tak, to zapewne dzięki storczykom, których późną wiosną i latem kwitnie całe mnóstwo. Jednak nie one mnie przyciągnęły tutaj, a co zupełnie innego. Mowa o przestrzeni i pustce, której na obszarze województwa małopolskiego bardzo trudno się szuka. Wszak nasz region po Śląsku jest drugim najgęściej zaludnionym w Polsce. Niczym liczbowy pedant sprawdziłem, który powiat w województwie zamieszkuje najmniej osób na kilometr kwadratowy. Okazało się, że miechowszczyzna jest tym najbardziej "pustym" kawałkiem lądu, niewiele gęściej zaludnionym od państw bałtyckich.

W przestrzeni i pustce zresztą nie widzę czegoś pejoratywnego. Chodzi mi bardziej o taki typ krajobrazu, w którym wszystkiego jest po trochę, a gęsta zabudowa nie dominuje regionu. Podmiechowskie wsie okazały się nadwyraz skromne (ale godne), a otaczające je łagodne wzgórza przypominały tą stereotypową Toskanię. Po dokładnym zbadaniu terenu na mapach i w zdawkowych internetowych opisach zapragnąłem tu przyjechać z rowerem.

Jak wygląda małopolski step?

Wyżyna Miechowska jest regionem położonym na północ od Krakowa obejmującym z grubsza teren powiatu miechowskiego. 11-tysięczny Miechów jest jedynym większym miastem. Poza nim znajduje się jeszcze tutaj malutki, bo zamieszkały przez niespełna 900 osób, Książ Wielki. Obydwa miasta mają bogatą historię sięgającą średniowiecza. Dzisiaj łączy je nie tylko długa i bogata przeszłość, ale i... droga S7 z Krakowa do Warszawy. Atutem Wyżyny Miechowskiej jest to, że dojedziemy tutaj wygodnie i szybko - samochodem i pociągiem. Z tego atutu, zdaje się, jednak niewiele osób korzysta.

Region wyróżnia się ciekawą budową geologiczną. Nie jest to flisz karpacki z przekładańcem paleogeńskich i neogeńskich piaskowców i mułowców. Nie jest to też wapienna jura i mnogość skalnych ostańców. Nie spotkamy się tutaj również z formami polodowcowymi, czyli jeziorami i wzgórzami morenowymi. Natomiast natrafimy na kredowe margle: kredowe, bo z mezozoicznej epoki kredy, a margle, bo to termin opisujący skały węglanowe zawierające drobną frakcję mułową. Te białe skały kruszą się bardzo łatwo i dostrzeżemy je tutaj prawie na każdym kroku. Zwłaszcza na drogach polnych. Jeśli nie będzie nam dane trafić na margle, to trafimy na lessy. Te zaś są skałami osadowymi, które powstały wskutek działalności wiatru transportującego materiał pylasty (najczęściej pochodzenia glacjalnego).

W takim geologicznym klimacie rozwinęły się świetne gleby. Dzięki temu rolnictwo ma się tu dobrze. Lessowe i marglowe podłoże oraz delikatna rzeźba terenu przyczyniła się do powstania jeszcze jednej formy krajobrazu - stepów. Dość mało znanym faktem jest, że poza południowymi częściami województwa świętokrzyskiego oraz lubelskiego również na ziemi miechowskiej możemy spotkać się z mnogością rezerwatów stepowych, które chronią murawy ciepłolubne (kserotermiczne) z wyjątkową roślinnością, w tym wspomnianymi na początku storczykami. Murawy kserotermiczne porastają najczęściej południowe zbocza, bardziej eksponowane do słońca. Rezerwat Biała Góra jest jednym z kilkunastu takich miejsc na terenie Wyżyny Miechowskiej i to on był jednym z głównych celów majowej wycieczki.

.

Wycieczka na Białą Górę, kawałek stepu i do ultra zielonych lasów

Nie będę Czytelnika czarować, że zjeździłem region wzdłuż i wszerz, i wiem o nim wszystko. Tamta środa była tylko preludium do dalszej eksploracji regionu, którą chciałbym kontynuować w przyszłości. Zatem poniższa relacja jest tylko skromnym wycinkiem i należy ją traktować tylko jako inspirację na początek, a tych, którzy będą głodni więcej, zachęcam do samodzielnej lektury na temat podmiechowskich pagórów.

Spoglądając na mapę Wyżyny Miechowskiej, możemy ją z grubsza podzielić na dwie części. Tę na zachód od S7 i na wschód od tej drogi. Pierwsza jest bardziej zalesiona, z większymi wzgórzami, dociera tam kolej. Druga bardziej polna, ale za to również pełna urokliwych padołów, w okolicach których odbywała się bitwa pod Racławicami w 1794 roku pod dowództwem Tadeusza Kościuszki. Na pierwszy cel wziąłem sobie zachodnią część.

Pociągiem Kolei Małopolskich dojechałem do stacji Tunel. Nazwa pochodzi od tunelu kolejowego (odkrywcze, nie?) wybudowanego jeszcze w 1885 roku. Obiekt o długości 764 metrów jest jednym z najdłuższych w Polsce. Dzisiaj mkną nim między innym Pendolino, ale również pociągi regionalne. Stacja w Tunelu jest bardzo przytulna, ponieważ znajduje się w głębokiej, zalesionej dolince. To stąd ruszyłem dalej rowerem w stronę Uniejowa-Rędzin. Warto dodać, że drugi człon nazwy wskazuje na typ gleb występujących na skałach węglanowych w tym miejscu.

Mini-wyprawy czas start!

Trasa rowerowej wycieczki przebiegała częściowo po trasie zielonego szlaku turystycznego z Miechowa do Książa Wielkiego. Już teraz uprzedzam, że szlak jest fatalnie oznakowany i trzeba samemu się nawigować. Wiedzie w większości drogami utwardzonymi, częściowo asfaltowymi, częściowo gruntowymi. Marszruta jazdy przebiegała w sąsiedztwie Białej Góry - najwyższego wzniesienia Wyżyny Miechowskiej (i całej Niecki Nidziańskiej), które liczy 416 m n.p.m. Na południowych stokach wzniesienia znajduje się rezewat stepowy o tej samej nazwie. Po kilkuset metrach prowadzenia roweru przez las i krzaki dotarłem na miejsce. Na kilkuhekatorowym skrawku polany spotkamy się tu z całym mnóstwem kwiatów polnych, storczyków i różnych bylin. Rezerwat niestety powoli zarasta, ale wciąż jego nieco egzotyczny charakter jest widoczny na pierwszy rzut oka.

Tablica informująca, że dotarliśmy do granic rezerwatu
Botanikiem nie jestem, więc konkretnego gatunku kwiatów nie rozpoznam, ale obraz był urzekający :)

Niemniej nie tylko dla storczyków warto przetargać się przez białogórski busz. Widok na okolicę, jaki się stąd rozpościera, jest przepiękny. Ciągnące się na dosłownie kilometry pola uprawne, zalesione grzbiety w oddali i wsie o układzie łańcuchówki urzekają. Kompletnie inny klimat niż na południu Małopolski. Dlatego też tak bardzo hipnotyzujący.

Pierwszy widok, jaki się odsłania...
...po kilkuset metrach drogi jest jeszcze piekniejszy.
Łany pól, wieś i drugie wzniesienie

Po stepowo-kwiatowo-widokowych doznaniach przyszedł czas na lasy. Chociaż tereny leśne w miechowskim nie imponują wielkością, to są kompletnie puste. Jedynym hałasem na trasie będą najwyżej leśniczy prowadzący prace przy wyrębie. Co ciekawe, spory obszar lasów Wyżyny Miechowskiej jest oficjalnie udostępniony do nocowania na dziko w ramach akcji "Zanocuj w lesie", o czym możemy dowiedzieć się ze strony Lasów Państwowych.

Przekwitający powoli rzepak
Zielony szlak turystyczny. Nie tylko z nazwy

Ostatni etap krótkiej wyprawy wiódł już drogą powiatową z Tunelu przez Podleśną Wolę do Miechowa. Trasa wiedzie wzdłuż dolinki potoku Cicha. Chociaż ruch samochodów był momentami dość spory, to jednak piękno i zieleń krajobrazu niwelowały wszystkie niedogodności jazdy. Zresztą wizja odpoczynku i posiłku w Miechowie była dodatkową motywacją.

A sam Miechów? Zaskoczył zazielenionym rynkiem i imponującym parkiem miejskim, który niedawno przeszedł solidny lifting (ogromne fontanny, instalacje wodne, kładki nad rzeką czy... wyspa z ogrodem Zen sprawiają wrażenie takie, że szczęka delikatnie opada). Przede wszystkim główną atrakcją Miechowa jest zespół klasztorny bożogrobców z gotycką Bazyliką Grobu Bożego na czele. Więcej nie będę się rozpisywał, ale zaproszę do koleżanki po fachu, czyli Zofii, autorki Podróże po kulturze, która Miechów zgłębiła o wiele bardziej niż ja.

Bazylika Grobu Bożego jaka jest, każdy widzi :-)

Całość wycieczki zamknęła się w dwudziestu kilometrach. Niewiele, ale nie o dystans chodziło w tym przypadku, a atrakcje po drodze. Był zresztą jeszcze jeden powód, dla którego chciałem podzielić się podzielić pierwszym, romantycznym "wzdychnięciem" do Wyżyny Miechowskiej. Jest nim fakt, że pojechałem tam w dniu swoich urodzin. A o tyle było to wyjątkowe, że pierwszy raz w życiu wziąłem urlop z pracy, żeby móc cały Boży (i boski) dzień świętować go w kontakcie z przyrodą.

5 tygodni później

Pobożne życzenie powrotu na Wyżynę Miechowską spełniło się dość spontanicznie na początku lipca. Przypadkowe zdjęcie z sieci kwitnącej lawendy zachęciło do poszukania takich pól w okolicach Miechowa. Okazało się, że we wsiach Krępa i Celiny Przesławickie plantacji lawendy nie brakuje, a przełom czerwca i lipca to ostatni dzwonek, by cokolwiek zobaczyć przed zbiorami. Przy słonecznej pogodzie, umiarkowanej temperaturze, szczekających wiejskich psach dostrzegłem conieco. Nie tylko zresztą lawendę.

Pola zbóż pomiędzy Krępą a Rzeżuśnią
Jedno z wielu pól lawendy
Z oddali było ich widać trochę więcej. Tutaj z lewej strony w zagłebieniu terenu

I jak? Zachęceni do prowincjonalnej turystyki? :-)

Komentarze

  1. Wszystkiego najlepszego :)
    Otwartych przestrzeni, zieleni i wielu niezdeptanych miejsc do odwiedzenia i opisania życzę.
    Serdeczności.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo fajna wyprawa:) aż chciałoby się tam być :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz